sobota, 4 marca 2017

Mam psa, bo...

          Powodów do wprowadzenia w swoją rodzinę psów jest multum - właściwie tyle, ile ludzi, ale generalnie można wyodrębnić kilka(naście?) nurtów, które podobają mi się mniej lub bardziej, a może tylko pozornie się takie złe albo dobre wydają.
          Może najpierw odpowiem na pytanie: dlaczego JA mam psa, a w międzyczasie PSY? - nie ma tak dobrze :) odpowiem dopiero na końcu!

Mam psa, bo w moim domu zawsze były psy - takie trochę przyzwyczajenie. Lubię psy, lubię ich towarzystwo, wiem co znaczy mieć psa - spacery, weterynarz, obowiązki i praca. Lubię to i właściwie nie oczekuję od tego psa zbyt wiele - ma nam się dobrze żyć razem, ma nam być dobrze i wesoło, chcę żeby z psem wychowywały się moje dzieci.

Mam psa, bo zawsze chciałam go mieć - ledwo odrosłam od ziemi a kochałam pieski całym swoim sercem, chodziłam do znajomych i sąsiadów pobawić się z ich pieskami, zostawiałam kanapki tym bezpańskim, czasem nawet pozwolono mi wyjść z jakimś na spacer, nie mam żadnych oczekiwań, narazie po prostu chcę mieć pieska!

Mam psa, bo lubię ruch - potrzebuję towarzysza w podróżach. Turystyka górska, spacery, bieganie, jazda na rowerze, spacery po mieście - we wszystkich tych miejscach będę się czuć lepiej mając jakiegoś towarzysza, znajomi nie zawsze mogą, ale ruchliwy psiak jest zawsze chętny do aktywności!

Mam psa, bo pilnuje mi posesji - mieszkam w domu, mam duży ogród, potrzebny mi pies, który będzie odstraszał ewentualnych złodziei, jak będę miał czas, to raz dziennie wyjdziemy na spacer, ale głównie będziemy żyć trochę koło siebie - ja mam swoje zajęcie, pies ma swoje.

Mam psa, bo pomaga mi w pracy - pasterstwo, myślistwo, ratownictwo, dogoterapia, kynoedukacja - pies jest mi potrzebny w mojej codziennej pracy - mam owce, które łatwiej mi zagonić przy pomocy psa; jestem leśniczym, potrzebuję psa, który będzie mi pomagał w polowaniach; jestem strażakiem, potrzebuję psa, który będzie pomagał w poszukiwaniu zaginionych ludzi; jestem pracownikiem hospicjum, od czasu do czasu odwiedzam pacjentów ze swoim psem - jego obecność ułatwia rozmowę, poprawia pacjentom nastrój, pomaga na chwilę zapomnieć o bólu, asystuje przy rehabilitacji; jestem nauczycielem, czasem prowadzę zajęcia w szkole na temat bezpieczeństwa w kontakcie z psami... - w tym punkcie przykładów możnaby pewnie jeszcze mnożyć.

Mam psa, bo chcę osiągnąć sukces - lubię rywalizację, adrenalinę, kiedy startuję w zawodach i poczucie sukcesu, kiedy staję na podium. Wymagam od siebie i od zwierzęcia - będziemy pracować ciężko, ale będziemy mieli z tego frajdę. Druga strona medalu: pies jest mi potrzebny do wygrywania, jeśli nie będzie spełniał moich oczekiwań - pozbędę się go (skutki są widoczne np. we Włoszech, gdzie masowo zabija się charty, które przegrywają lub nie są w stanie startować w wyścigach).

Mam psa, bo lubię się rozwijać - pies jest dla mnie swego rodzaju wyzwaniem - uczę się na nim jak dobrze wychować psa, jak nauczyć co raz nowszych i ciekawszych sztuczek - traktuję to zupełnie na luzie, ale lubię obserwować zmiany zachodzące w moim psie - komunikację z innymi psami, wygląd i zachowanie, kiedy dojrzewa - może w przyszłości będę się tym zajmować na poważniej.

Mam psa, bo na tym zarabiam - hodowle, szkoleniowcy, behawioryści. Hodowca - mam psa, dbam o niego, jest zdrowy, ma dobrą psychikę i odniósł sukcesy nie tylko na wystawach, ale i sportach - chcę podtrzymać dobre geny, szukam odpowiedniego psa/suki żeby rozmnożyć i sprzedać szczeniaki. Druga strona medalu: Suki mam tylko po to żeby rodziły szczeniaki - psy, żeby nimi kryć. Szczeniaki mają być ładne i dobrze się sprzedawać, zdrowie jest kwestią drugorzędną. Szkoleniowcy/Behawioryści - szkolę psy, ukończyłam odpowiednie kursy, ale najlepiej uczyć się na swoich psach, będą one też moją wizytówką. 

Mam (drugiego) psa, bo pierwszy nie spełnił moich oczekiwań - kiedy brałam psa miałam ambitne plany - sporty, długie spacery, szaleństwa, niestety okazało się, że pies ma chore stawy i dla jego dobra musimy ograniczyć mu ruch do "zwykłych spacerów", albo zabaw węchowych, a ja chciałabym brać udział w sportach kynologicznych - mam nadzieję, że drugi pies pomoże mi spełnić marzenie. Druga strona medalu: Przez swój brak wiedzy "zepsułam" psa, już kilka miesięcy poświęciłam na poprawienie tego, co spartoliłam, ale nie widzę efektu, może pies jest zwyczajnie głupi - wezmę drugiego, pierwszy może przyrosnąć do kanapy, drugi będzie moim oczkiem w głowie.

Mam psa, bo czuję się samotna - nie chce mi się wracać do domu do pracy, bo zastaję puste mieszkanie, znajomi mają swoje rodziny, nie mają czasu spontanicznie się spotkać, męczy mnie ciągłe proszenie o takie spotkanie / jestem nieśmiała i po pracy nie chciałabym się dużo konfrontować z ludźmi, ale potrzebuję towarzystwa - pies kocha mnie bez względu na te wszystkie okoliczności i cieszy się, kiedy wracam do domu.

Mam psa, bo potrzebuję motywacji - generalnie to nic mi się nie chce, najchętniej nie wychodziłabym z domu sprzed komputera, albo nie odkładała książki, no ale w końcu muszę się ruszyć... no, może jutro. Pies nie wybaczy słowa jutro, musi załatwiać potrzeby fizjologiczne, musi się przejść, pobawić... wymusi na mnie aktywność, do której nie umiem się sama zmotywować, a której potrzebuję.

Mam psa, bo chcę gdzieś przynależeć - wokół mam dużo osób z psami, spotykają się na spacerach, ciągle mówią, że ich pies to, ich pies tamto - też chcę być partnerem do rozmowy i spotkań, chcę zasięgać rady, poznawać nowych ludzi, może zacznę z nim ćwiczyć jakiś sport.

Mam psa, bo sprawia mi to przyjemność - lubię spacerować, lubię psy, nie mam żadnych większych ambicji sportowych, chętnie się przejdę, pobawię, nawet coś poćwiczę, ale nie jest dla mnie ważne, co inni sądzą na ten temat - ja chcę się dobrze bawić i czerpać radość z psiej obecności w moim życiu.

Macie jeszcze jakieś pomysły? :)

Więc dlaczego JA mam psa/psy? Po napisaniu tej notki nie jestem w stanie zidentyfikować się z jedną grupą :) Zawsze chciałam mieć psa - za dzieciaka fascynowałam się orkami, delfinami i psami, potem zostały psy (choć orki nadal fascynują), dlatego kiedy od pierwszego wejrzenia zakochałam się w Korze wiedziałam, że to musi być TEN i żaden inny pies - ukochany, wyczekany piesek. Drugą rzeczą jest to, że Kora wypełniła pustkę w mieszkaniu - mam, można powiedzieć, własne mieszkanie - nad rodzicami - które szybko przestałam dzielić z bratem, ZA szybko. Potrzebowałam i potrzebuję bardzo momentów bycia samej, ale nie samotnej - Kora wypełniła tą pustkę. Mam też psa, bo kiedyś marzyłam żeby w psiej branży pracować, aktualnie zweryfikowałam moje plany i rozwijam się sama dla siebie - uwielbiam obserwować moje psy, a odkąd jest Ista - komunikację między nią a Korą - to jest fascynujące. Ponadto Kora pokazała mi jaka jest przepaść między teorią a praktyką :). Troszeczkę się może identyfikuję z niespełnionymi oczekiwaniami. Adoptując psa po poważnym urazie byłam świadoma, że nigdy nie zajmę się na poważnie sportami, zresztą nie zależało mi na tym, miałam jednak nadzieję, że na tyle na ile pozwala Korze sprawność będziemy jakieś sporty uprawiać, albo choćby się bawić piłeczką, a potem wtulone w siebie spać. Kora niestety okazała się średnio zabawowa - musi mieć na to ochotę i jest trochę niedotykalska - czasem się przytuli, a czasem odchodzi kiedy to człowiek inicjuje głaskanie, czy bliskość. Nie wiedziałam jaka będzie Ista, ale okazała się właśnie taką przylepą - o ile nic jej się w głowie nie pozmienia. Kora jednak jest moim kochanym wymiataczem w tropieniu, ostatnio ćwiczymy rekreacyjnie poszukiwanie, co również sprawia jej ogromną frajdę. Ista natomiast jest bardzo zabawowa, co mnie niezmiernie cieszy i niedługo sprawdzę jej predyspozycje do pracy węchowej. Nie ukrywam, że psy motywują mnie też do ruchu i aktywności, fakt, że podczas mojego 3-tygodniowego pobytu w sanatorium nie miałam motywujących psów, ale na ich miejsce wskoczyło moje zainteresowanie ornitologią i fotografią ptaków, także gdyby nie psy to bym pewnie zapylała z aparatem po lasach :P. Przynależność do świata psiarzy jest dla mnie również cenna, choć cebulactwo, które się ostatnimi czasy pojawia niezmiernie mnie irytuje, niemniej czuję się psiarzem, czuję, że mam jakieś hobby, że gdzieś jestem zaszufladkowana... i dobrze mi z tym! Przede wszystkim jednak sprawia mi to przyjemność i początkowo wydawało mi się, że zidentyfikuję się tylko z tym jednym punktem :). Cieszę się, że mam moje suki <3 Oby jak najdłużej <3


1 komentarz:

  1. U mnie to tak punkt pierwszy, bo w domu ZAWSZE były psy, a raczej na podwórku, ale nigdy nie miałam ograniczonych kontaktów z nimi. Drugi punkt też mnie odzwierciedla, bo psa zawsze chciałam mieć i gdy przydarzyła się taka sposobność to psa brałam. No i ostatni punkt najważniejszy, bo mi to sprawia ogromną przyjemność, od niepamiętnych czasów największą frajdę miałam, gdy popylałam z psami. Także ja sobie nawet innego życia nie wyobrażam, taka już jestem ;)

    OdpowiedzUsuń