Historia znana osobom, z którymi rozmawiałam o Korze i tym, którzy na fanpejdżu czytali notki na temat Koreczkowej historii. Dzisiaj wprowadzę nieco nową formę, mianowicie piszę ją... razem ze mną!!! Kora... nie wtrącaj się :P Tak, piszę ją razem z Korą, która będzie pisała kursywą i na ciemno-niebiesko :).
15.10.2012. W końcu namówiłam mamę do odwiedzin w schronisku żeby zobaczyć mojego wymarzonego psiaka. Chciałyśmy się dowiedzieć możliwie dużo o Korze Kropeczce! tak... wówczas Kropeczce, żeby sprawdzić, czy aby na pewno do siebie pasujemy. Zahaczyłyśmy o zoologa żeby wziąć jakiś smakołyk, a w drodze mało nie straciłyśmy podwozia jadąc do schroniska. Przyjęto nas serdecznie, powiedziałam o jakiego psa chodzi i pani powiedziała, że ją przyprowadzi. Kropeczka nie wyszła... ona wystrzeliła z budynku.