wtorek, 25 kwietnia 2017

Hassliebe, czyli jak Kora dogaduje się z Istą

          Niejednokrotnie pojawiało się na fanpagu pytanie o to jak Kora i Ista się dogadują. Temat jest bardziej złożony niż się z pozoru wydaje, bo niby nie mogę powiedzieć, że nie jest dobrze, ale też nie mogę zaprzeczyć, że w sumie dobrze jest (tak, dokładnie tak dziwnie miało to zabrzmieć ツ ).
          Zacznę od tego jaka w obyciu jest Kora. Nigdy nie ukrywałam, że jest psem mało pewnym siebie. Jeśli chodzi o kontakty z psami to uczyła ich się stopniowo, zwykle była tą, która wolała być w towarzystwie niezauważana, bo nie chciała się deklarować czy jest tą "dominującą" czy "uległą" w towarzystwie. Owszem, zdarzało się że do innych psów podchodziła na sztywnych łapach z wysoko podniesionym ogonem, rzadko zdarzało się, że prezentowała brzuch - jeśli czuła się niepewnie wolała się schronić przy mnie, czasem na moich rękach, a w skrajnej desperacji - na ramieniu. Innego psa złapała zębami tylko raz - rzuciła się na nas suka będąca wizualnie bardzo skundlonym skye terrierem (długa i kudłata) i zawsze miała problemy z agresją do psów i ludzi, i zawsze chodziła luzem (a jakże). Nie zdążyłam zareagować, jedynie poluzowałam smycz - ścięły się raz i odskoczyły od siebie - obie sztywne. Spojrzałam na Korę a ta wypluwała spory kłąb sierści - sama nie została nawet dosięgnięta. Tamta się wycofała. 
          Trochę trwało zanim nauczyła się, że inne psy mogą ją obwąchiwać bez jej akompaniamentu w postaci warkotu (do teraz warczy jeśli pies jest bardzo natrętny), nigdy nie pokazywała zębów. Ponadto bardzo szanuje swoją przestrzeń osobistą - jeśli ją posadzę obok innego psa - ok, jeśli ten pies sam z siebie blisko do niej podejdzie - będzie warczeć.

Rzadki widok - Kora leży na plecach