wtorek, 3 maja 2016

Rozmawiał koniarz z psiarzem, czyli: Ile wolno ingerować w naturę zwierząt?

          Od kilku lat śledziłam i śledzę różne programy dotyczące mniej lub bardziej szkolenia psów, albo dbania o ich psychikę. W Polsce zawsze bolało mnie to, że takie programy są często sponsorowane i jesteśmy obrzucani np. białym napisem na żółtym tle. Programy: "Przygarnij mnie" i "Zaklinacz psów" absolutnie mnie nie przekonały. 
          "Przygarnij mnie" jest momentami mało konkretny, chaotyczny i w jednym odcinku widać to co warto robić i to czego absolutnie się robić nie powinno, ale pozostaje to bez komentarza - rozumiem, czas antenowy jest drogi i w ogóle... 
          "Zaklinacz psów" nie przekonuje mnie swoimi technikami, które są prawie wyłącznie awersyjne, bombardowanie bodźcami, korekty smyczą, nogą, ręką i dziwnymi dźwiękami. 
          Wiem, że zarówno i ten i ten program ma swoich fanów i zagorzałych antyfanów. Ja jestem gdzieś pomiędzy - podobają mi się niektóre rzeczy, które widzę w "Przygarnij mnie" i podobają mi się niektóre rzeczy (choć jest ich naprawdę niewiele) w "Zaklinaczu Psów". Szukałam czegoś pomiędzy tym słodkim i cukierkowo-pozytywnym światem, a światem awersji... Dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że znalazłam już taki program - i to dawno!