wtorek, 10 marca 2015

Pies inny niż wszystkie - Hachiko, czyli brzydki amstaff collie.


          Ktoś zorientowany w psim świecie, ale nie siedzący w nim bardzo głęboko, albo nie zgłębiający się w temat pastuchów okazuje niemałe zdziwienie, kiedy mówię, że Hachiko to border. Faktycznie bardzo odbiega on od aktualnego "kanonu piękna" i na wystawach traktowany jest jak wynaturzenie... ale metryka nie kłamie - to border z krwi i kości - i co najważniejsze: z głowy.
          Krótki czas miałam fazę na bordery, ale stwierdziłam, że to pies absolutnie nie dla mnie. Tym bardziej, że boję się "modnych" psów, bo moda powoduje masową produkcję - i myślę tu nie tylko o pseudohodowlach. Łatwo więc trafić na "uszkodzony" model - to już wolę wziąć problemowego schroniskowca - podobny wkład pracy, tylko nikt nie będzie wmawiał, że to moja wina, bo przecież mam go od małego, a przecież jest z hodowli, więc "musi być" zdrowy.
          To co wiedziałam o borderach to ich chęć do pracy, współpracy i umiejętność szybkiej nauki. Faktycznie sporo borderów, które miałam okazję poznać były świetnie zaprogramowane... i miały zrąbaną psychę. Na szczęście było też kilka takich, które przywróciły mi wiarę w to, że border jest normalnym psem. Zaznaczam, że nie poznałam ich setki, tak jak niektórzy mówią, że "znają" tyle a tyle borderów, ale taki zarys się u mnie utworzył: z większością było "coś nie tak".
          Hachiko jest jednym z tych przypadków, które pokazują, jaki może być border - choć nie sądziłam, że bordery mogą być takimi betonami i skurczybykami :). Przyznaję - nie podobał mi się jako szczeniak, kiedy wydoroślał zaczął mieć "to coś", co postaram się powymieniać.
          Już pierwsze spotkanie z Hachikiem zrobiło na mnie wrażenie. Zbliżająca się Agnieszka kazała mu to podchodzić, to warować - robił wszystko jak w zegarku - jakby zbliżał się do owcy. Powoli podchodził do Kory - w ostatniej fazie podbiegł, Kora odskoczyła i warknęła, a Hachiko momentalnie załapał - "aha, ona nie lubi jak się zbyt energicznie/za blisko do niej podchodzi". Nie zrobił tego więcej - dopiero jak się już z Korą lepiej poznali, Kora sama biegała wokół niego drąc japę i zaczepiając do zabawy, i goniąc, to Hachiko wiedział, że może do niej podbiec, że może przywitać się ze mną bez tego żeby Kora dostawała furii, że dotykam innego psa.
          Pamiętam jak przy każdym spotkaniu chciałam się z nim serdecznie przywitać (wszak 99% borderów które poznałam od razu szukały kontaktu), a on mnie olał... i tak notorycznie, wiele razy - straciłam jakąkolwiek nadzieję na to, że mnie polubi - mimo, że naprawdę chciałam być fajną, wazeliniarską (czyt. podlizującą się) ciocią. Na nic. Beton. Kijmuwoko.
          Poznawałam Agnieszkę, poznawałam Hachika i byłam co raz bardziej zachwycona, jak wspaniale może wyglądać współpraca z psem - choć jeszcze nie widziałam go przy pasieniu, ale i to nadrobimy ;). Cholernie inteligentny pies, który mną by manipulował jak szmatą - serio. Dla mnie jak pies kładzie uszy i CSuje to wyraźny sygnał, że przegięłam, a on? Bardziej zdawał się mówić: "ojej ojej jestem taki biedny, przeproś mnie za Twoje zachowanie, a teraz spierniczam dokończyć to, za co mnie opieprzasz, bo JA wiem lepiej". Dopiero jak widział, że się człowiek na to nie nabiera - stawał się posłuszny. Imponuje mi taka wrodzona inteligencja, a nie zaprogramowanie.
          A co do naszej relacji. Po długim czasie, bodajże w grudniu? Hachiko pierwszy raz pokazał, że mnie polubił... i to w "Hachiko style"... Puszczony przez Agnieszkę, jak nigdy, podbiegł do mnie entuzjastycznie i odbijając mi się od brzucha przelotem polizał mnie po twarzy, po czym wrócił do Agnieszki... myślałam, że umrę :P. Po pewnym czasie Hachiko odwiedził mnie w domu (grzecznościowo przyprowadził Agnieszkę xD) - wieczorek filmowy był w planach i dopiero tego dnia Hachiko pokazał mi, że i betonowe psy mają miękką stronę: wtulał mi się w twarz, kładł głowę na ramieniu, czy nawet na głowie (miałyśmy lożę na ziemi, a on wskoczył na łóżko), pchał pysk pod ręce - miałam wrażenie, że to inny pies. Nawet jak jechałam z nim autem (jako kierowca), to po chwili poczułam jak jego pysk spoczął na moim ramieniu czekając aż choćby przechylę głowę żeby "pogłaskać" go policzkiem. Samobójstwem było siedzenie z nim w aucie na jednej kanapie :D darmowy peeling twarzy. To, co przy borderach wydawało mi się normalne - w końcu czy Gaja, czy Sorin, czy Zoe, czy Tinta od razu szukały kontaktu - u Hachika wydawało mi się czymś nowym i dziwnym.
          Co mi się w nim tak podoba? Kurcze nie wiem... to się czuje. Will to please, zapał do pracy, genialna komunikacja z innymi psami, świetna socjalizacja, spryt, inteligencja, instynkt, skurwielstwo (to też wyraz inteligencji), czułość, którą skrywa w głębi, wrażliwość na otoczenie (emocje innych osób) - pies beton, którego ciężko wyprowadzić z równowagi, ale któremu nic nie umyka. Kij z jego osiągnięciami, one dla mnie nie są ważne, sam on jest dla mnie czymś nadzwyczajnym. Wiem, że Agnieszka i Rafał włożyli w niego ogrom pracy, ale nie wszystko da się wyuczyć.
          Wiem, że wiele osób spojrzy ironicznie na ten post, z nutką pogardy, niechęci, albo zaśmieje się pod nosem stwierdzając, że mi siadło na mózg, albo że chcę się podlizać. Nic z tych rzeczy. Chciałam się wyżyć "literacko" przy okazji wyrażając zachwyt, że istnieją bordery bez schizów, że istnieją bordery, które nie usiłują na dzień dobry zabić innych psów, które mają własną głowę i swoją wolę (czyt. nie są zaprogramowanymi maszynami), a jednak świadomie wybierają współpracę z człowiekiem, które potrafią nie robić nic. Dopiero po lepszym poznaniu Hachika zrozumiałam, że border to nie tylko wygląd zewnętrzny, ale przede wszystkim to, co siedzi w głowie, a Hachiko w głowie ma wszystko jak najbardziej ułożone i niesamowicie się cieszę, że jest mi dane to oglądać :).

4 komentarze:

  1. Nie siedzę w BC, nie znam tej rasy, baa jedyne co to widziałam pracę tych psów na filmikach u znajomych. Ale patrząc na "moją" rasę to doskonale wiem o tym, że są różne osobniki. Im więcej tych psów, bo taka moda, tym gorzej dla rasy.
    Najważniejsze czym trzeba się kierować przy wyborze psa to jest właśnie charakter, to jest podstawa, ale wielu o tym zapomina.

    Ps. uwielbiam inteligentne bestie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też długo wychodziłam z założenia, że rasa to rasa i mogę wybrać ładnego, bo przecież wszystkie są "takie same"... taki zokn ;)

      Usuń
  2. Ula ale fajnie sie rozpisałaś i bardzo ciekawie opisałaś Hachiko aż mam ochote go poznać i zobaczyć jak Anu zareaguje na niego bo bordery według Anu to zło :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Od zawsze podziwiam Hachiko! Wydaje się być przewspaniałym psem. W tym roku mam nadzieję, że poznam jego i jego właścicieli na żywo. :)
    Super notka :)
    atomiszczak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń