poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Klatka - dobro konieczne

          O funkcji psich kenneli popełniono wiele postów, ale nadal krąży opinia, że jak się psa kocha to się go w klatce nie zamyka. Obrazy z pseudohodowli tylko potęgują niechęć do klatek. Bo często właśnie w nich trzymane są chore, brudne maszynki do produkcji szczeniąt.

          Kiedy adoptowałam Korę temat klatki był dla mnie w miarę oczywisty - nie potrzebuję jej. Oj jak bardzo się myliłam... 



O ile w domu teoretycznie legowisko w zupełności wystarczy o tyle w razie jakichkolwiek wyjazdów robił się problem. Kory do klatki nie musiałam przyzwyczajać - raz została tam zamknięta ze względów bezpieczeństwa i kiedy poszłam zobaczyć co z nią to leżała sobie spokojnie nie zwracając uwagi na szczekające psy wokół. Wyjazdy na DCDC które jej zgotowałam bezklatkowo były dla niej bardzo trudne, zakopywała się pod ubraniami, w rogach namiotów - kiedy już miała do dyspozycji klatkę jak tylko się zmęczyła psychicznie, dopominała się o odprowadzenie jej tam. 



Najlepszym dowodem na to jak dobrze działa klatka był mój pobyt w Łynie. Spaliśmy na poddaszu. Drewniane, nieszczelne okna i jedna z gorszych burz jakie przeżyłam... jako że był z nami inny pies Korę na noce zamykałamw klatce. Szalała ta nawałnica i szalała, a w klatce cisza... byłam przekonana, że pies zszedł mi na zawał - włożyłam rękę, a Kora wtuliła mi się w dłoń. Leżała, nie trzęsła się, nie dyszała - poza klatką nie do pomyślenia. [Aktualizacja] Jako, że brakowało mi już pomysłów na radzenie sobie podczas Sylwestra pierwszy raz na poważnie przetestowaliśmy klatkę - teraz na przełomie 2017/2018. Kora histerycznie boi się fajerwerków - słysząc hałas za oknem, mimo różnych leków i środków mniej konwencjonalnych traci umiejętność trzeźwego myślenia i chowa się po szafach, w wannie, pod prysznicem, biega po oparciach - generalnie lęk jest paniczny. Tym razem została zamknięta w klatce i osłonięta kocem. Telewizor włączony, w momencie apogeum głośna muzyka z kilku źródeł. Efekt? Nawet dokładnie nasłuchując nie słyszałam nerwowego dyszenia, jedzenie z Konga częściowo znikło, gryzaki zjadane ochoczo, co było nie do pomyślenia poza klatką. Wyciągana z klatki niemalże siłą na siku (bo przecież poza klatką czai się śmierć i zniszczenie) po załatwieniu potrzeb (albo nie, bo coś strzeliło) biegła z powrotem do klatki. Nikt mi więc nie wmówi, że czuła się tam jakkolwiek źle czy niekomfortowo.


Wiadome było, że Iście klatkę wprowadzę od razu. Nie pozwalałam jej spać ze mną w łóżku, bo mogła w nocy z niego spaść i się połamać. Jako, że nie planowałam znaleźć szczeniaka, to pierwsze noce spędziła w kartonie obok łóżka i kiedy dopominała się bliskości, po prostu zwieszałam dłoń do kartonu i szczenię się uspokajało.


          Klatkę udało mi się dzięki uprzejmości koleżanki pożyczyć. Plastikowy transporter z metalowymi drzwiczkami był świetną decyzją, bo nie drżałam, że klatka zostanie zniszczona, albo szczeniak nadzieje się na pręty.
          Debiut klatka miała na zawodach Flow Cup, gdzie Istę zabrałam w ramach socjalizacji. Była niepewna wobec psów, ale odbywało się bez paniki i darcia paszczy (w przeciwieństwie do czasów obecnych). Zamykana w klatce była nagradzana za niemarudzenie, ale w końcu i tak zasnęła - miała swój azyl wśród szczekających, biegających i bawiących się psów.


Ista śpi oddalona niespełna 10 metrów od toru do agility

          To, że Iście klatkę wprowadziłam od razu sporo nam pomogło na wyjazdach. Na szkoleniu przewodników psów ratowniczych klatka była obowiązkowa - alternatywą był kojec na dworze. W Człopie Ista była w pokoju z Korą i labradorem - to duży pies, nawet niezamierzenie mógł zrobić Iście krzywdę. Klatka dawała mi pewność, że mój pies nie wyparuje z pokoju w momencie jak współlokatorka będzie do niego wchodzić. Miałam pewność, że nic nie pogryzie, nic nie zepsuje, że nie będzie dręczyła Kory (która większość czasu też była zamknięta w klatce, czasem zostawiałam ją luzem, bo po prostu spała na łóżku), że nie zrobi sobie krzywdy wyjadając śmieci z kosza. 
          Ponadto po pierwszym seminarium Isty była dziewczyna tak pobudzona, że nie potrafiła sobie znaleźć miejsca i obsesyjnie lizała moją mamę - 40 min lizała jej rękę. Dopiero po zamknięciu w klatce odetchnęła, zwinęła się w precelka i zasnęła. Ograniczona ilość bodźców pomogła jej w końcu odpocząć.

Człopa - Ista zasnęła zaraz po zjedzeniu kolacji, mimo mojej obecności i rozmów

          Bunt zdarzył mi się ze 2-3 razy - było to kiedy wchodziłam i wychodziłam kilka razy - wciągała wtedy do środka materiał którym okryta była klatka. Ista, podobnie jak Kora, wycisza się lepiej kiedy klatka jest okryta przewiewnym materiałem. 
          W domu mam aktualnie rozstawione dwie klatki - po jednej na psa - Kora ze swojej korzysta bardzo często - Ista wtedy, kiedy je i zostaje do niej wysłana. W domu nie ma buntu, po prostu się kładzie spać. Mam też jedną podwójną klatkę w samochodzie. Jest to wygodne rozwiązanie i pomaga w utrzymaniu samochodu w jako takiej czystości. 
          Dla każdej osoby jeżdżącej na "psie" seminaria, czy wystawy trudno znaleźć jakąś alternatywę dla klatki. Pozostawienie psa w samochodzie jest jakimś wyjściem, ale nie zawsze parkuje się pod samym placem treningowym. Mało który pies potrafi odpoczywać uwiązany do płota, czy drzewa - wokół za dużo się dzieje żeby mógł się wyciszyć. Z pewnością są psy, które to potrafią, ale jest ich, według moich obserwacji, niewiele - większość psów w takim momencie ekscytuje się i szczeka. [Aktualizacja] Ista niedawno zaczęła ćwiczyć agility i w klatce cierpliwie i cicho czeka na swoją kolej - odpoczywa przed kolejnymi wejściami.


          Reasumując... Jestem absolutnym zwolennikiem klatki. Jak każde "narzędzie" można ją nieprawidłowo użytkować (traktując wyłącznie jak karę, zamykając psa na większą część dnia, stwarzając warunki uniemożliwiające odpoczynek w klatce, np. przez podbiegające i szczekające na zamkniętego psa inne psy). 
          Dobrze wprowadzona klatka:
   - jest dla psa jego własnym M1 niezależnie od tego, gdzie przebywa
   - jest schronieniem podczas stresujących sytuacji
   - jest miejscem odpoczynku

          Ponadto łatwiej znaleźć miejsce w hotelu, kiedy mówi się, że pies śpi w klatce i ma się również psychiczny komfort, że pod naszą nieobecność pies nic nie zniszczy, bo w nowym miejscu bywa różnie. Także z ręką na sercu mogę powiedzieć, że klatka nie jest złem koniecznym, ona jest wręcz koniecznym dobrem!

Przy okazji tej notki odsyłam chętnych do przeczytania opinii na temat kenneli Trixie Vario i Pet Home Easy Go. Pożyczony dla Isty transporter jest z firmy Ferplast, ale nie napisałam o nim notki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz