poniedziałek, 22 września 2014

Kora testuje: Trixie Fusion - szelki norweskie

Szelkowa udręka


          Firma Trixie jest chyba jedną z najpopularniejszych firm w zwierzęcym świecie. Nie ukrywam, że jestem ich fanem, bo kupiłam już sporo ich produktów i rzadko kiedy się zawodziłam. A nawet jeśli zawodziłam, to zwykle była to kwestia gustu (np. jak dla mnie ich najpopularniejszy kliker w kształcie kostki okropnie rzęzi :P). Pierwsze Koreczkowe szelki step-in kupiłam z jakiejś firmy "kogucik" i już po 2 tygodniach użytkowania pękały klamry i tym samym były nie do użytku... W końcu wpadłam właśnie na Trixie i kupiłam Korze guardy, które na jej rozmiar wydają się tak cieniutkie i liche, że nie wróżyłam im długiego żywota... a tu niespodzianka. Klamry znoszą szarpanie psa, asekurowanie podczas wsiadania do auta i wyciąganie z wody niezadowolonych dziesięciu kilogramów psa. W końcu przeglądając stronę producenta trafiłam przypadkowo na szelki... norweskie. Od razu spodobał mi się ich wygląd i... cena. Poprosiłam zaprzyjaźniony
sklep (w którym aktualnie mam przyjemność także pracować), żeby mi takowe sprowadzili. Stały się swego rodzaju hitem, bo zwykle "norwegi" trafiały się albo drogie, albo trzeba było wymyślać i tworzyć takie na zamówienie... A ja jestem dosyć prymitywnym typem klienta, który zanim coś kupi, to lubi pomacać, przymierzyć i podjąć decyzję :).



          I tak w lutym tego roku stałam się ich szczęśliwym posiadaczem. Użytkujemy je bardzo intensywnie od ok. 7 miesięcy, także myślę, że już spokojnie mogę co nieco na ich temat powiedzieć. Zacznijmy od danych "technicznych".


Wygląd i materiały

Szelki występują w trzech kolorach: czarno-zielone, czarno-pomarańczowe i niebiesko-zielone. Myślę, że byłoby super gdyby kolorków jednak było więcej, ale to już takie moje widzimisię :).



          Nylonowe, obszyte są dodatkowo odblaskową nitką, a na przednim pasku króluje neopren. Regulacja występuje tylko na obwodzie brzucha, dlatego może być czasem trudno idealnie je dopasować. Nam i wielu moim znajomym się to na szczęście udało. Warto wspomnieć o dużej klamrze - nawet najmniejszy rozmiar norwegów ma ją bardzo solidną - wszak taśma ma 3,5 cm szerokości!

          Jeśli chodzi o rozmiary, to sprawa ma się następująco: S-M, M-L, L, L-XL i XL. Z czego najmniejsze pasują na standardowego jamnika (i Korę :P) a największe na malamuta - jedno i drugie sprawdzone :). Jeśli traficie na nie w sklepie, to warto mierzyć, przy zakupach przez internet problemem staje się przedni pasek. Producent podał obwód wokół klatki piersiowej i szerokość taśmy (która bez względu na rozmiar wynosi 3,5 cm).
          Ubóstwiam te szelki również za luźno latające kółeczko, do którego przypinamy smycz. Dzięki temu szelki się nie kręcą, co denerwowało mnie w niektórych guardach. Tym samym obojętnym się staje czy pies idzie przed nami, po prawej, czy po lewej stronie. Ułatwione zadanie mają jednak ucieczkowicze... gdy pies wyprostuje przednie łapy i gwałtownie szarpnie w tył - będzie mógł się cieszyć wolnością. Kora jest lękliwym psem, dlatego norwegów już nie ubieramy np. do weterynarza, albo w okolicach sylwestra...



O dziwo mimo intensywnego użytkowania kółko nie spowodowało jakichś widocznych przetarć, co mnie pozytywnie zaskoczyło.


Wady

Żeby nie było ciągle tak słodko i kolorowo, to zapraszam do wad :) Jako pierwszą wymienię słabą trwałość odblaskowych nitek (choć spodziewałam się, że szybciej je szlag trafi), w każdym razie zaczynają się urywać i odstawać, co wygląda mało ciekawie no i oczywiście traci przez to swoje właściwości .


Dodatkowo pojawiają się, przynajmniej u mnie, jakieś dziwne nitki, jakby szelki gdzieś się zaczepiły i wylazły białe, nylonowe nitki spod kolorowej warstwy - w dwóch miejscach zdarzyło mi się to od wewnątrz. Jest to ten rodzaj włókien, który widać na zakończeniach taśmy - ucięłam go, ale nadal mi się bezczelnie patrzy w oczy.


Te wady nie wpłynęły jednak znacząco na funkcjonalność szelek, chyba że były kupowane z myślą o dobrej widoczności nocą.

Gdzie testowaliśmy?


Szelki przeszły chyba wszystko, co mogą normalnie użytkowane szelki przechodzić... szarpanie, tarzanie w dżdżownicach i kupach, cioranie po piasku, błocie, krzakach, taplanie i pływanie w wodzie, jako szelki samochodowe, spacerowe, trekkingowe, asekuruję na nich Korę jak wskakuje np. do auta, albo na wyższą przeszkodę, tropiłyśmy w nich... no generalnie wszystko do czego byłam ja i moja "piesa" fizycznie zdolna tym szelkom "uczyniłyśmy". I co? I super :) Ze spokojnym sumieniem polecam je moim znajomym i sporo z nich już w takowe swoje psy ubrało.



Gdzie kupić?

Sama się zdziwiłam, że tak mało sklepów odkryło te szelki! Przeczesując różne strony znalazłam je jedynie w:

- Karusek - dostępne tylko niebiesko-zielone 20,50 zł - 39 zł

- PetSmile - dostępne wszystkie kolory - 19,90 zł - 39,90 zł
- dobrze wyposażone sklepy zoologiczne (w Opolu na ul. Ozimskiej na pewno są :))

Jeśli znacie jeszcze jakieś sklepy, to koniecznie podajcie.

Dlaczego je polecam?

Bo trudno dostać w tej cenie szelki norweskie i mimo ceny są bardzo solidne. Takie mamy czasy, że niestety cena też gra rolę, a na trekking, czy amatorski canicross w step-in'ach albo obroży ciężko się wybierać. Dobra, tania i zdrowa alternatywa. Również do tropienia się nadają, bo guardy mogą ograniczać ruch głowy, a nosek musi przecież wędrować :)


A teraz FOTORELACJA z testów i zdjęcia naszych psich testerów, od których nie słyszałam żeby z szelkami mieli problemy :)


                                         Kora na spokojnym spacerze...
Kora na szaleńszym spacerze :P
Kora na naszych pięknych śląskich hałdach
Kora wodująca...
Kora z Knarą
szaleństwa na piasku Drakkara i Knary
piękna Gaja za dnia...
...i w nocy :) [przemiana w niedźwiedzia]
kolejna wersja kolorystyczna przedstawiona przez Giggsa i Scotta
Merlin i Tofa, która w końcu tak bardzo nie spina się w szelkach :)
i na koniec bezcenny uśmiech suni o wdzięcznym imieniu Arya :)
i na koniec... tropienie w szelkach :)



Upgrade z 10.06.2017

Kora nadal chodzi w tych szelkach (rozmiar większych, używanych, które w 2014 dostałyśmy w prezencie) i szelki nadal mają się świetnie i nie uczyniły z Kory kaleki :P

8 komentarzy:

  1. W Opolu na Ozimskiej? Chyba źle szukałam :-p No ale ostatecznie też udało mi się kupić, co prawda używane, ale nie mamy z tym problemu. Też bardzo lubię te szelki, Bona również, sa dla niej na pewno bardzo wygodne. Na razie nie zauważyłam wystających nitek, ale w sumie nie używamy ich codziennie, raczej na jakiś wyjazdy (np. w góry) i podczas biegania z psem. Zgodzę się ze stwierdzeniem, że pies dość łatwo może się z nich wydostać, ale to raczej cecha wszystkich norwegów (chyba, że ktoś zamówi antyucieczkowe ;-)
    Pozdrawiamy, Asia i Bona
    http://piesoswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dziękuję za komentarz :)
      byłam w sklepie, który się bodajże "Wszystko dla psa i kota" nazywa i faktycznie je tam widziałam, chyba, że przestali sprowadzać :) nie mylić oczywiście ze Skalarem z Reymonta, bo tam to bida :D

      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Można kupić też na fera.pl i w naszezoo.pl ;) A ja... wzięłabym dla Kory większy rozmiar, bo te jak dla mnie mają za krótki przedni pasek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witamy się u Was ;)
    No szczerze powiedziawszy to przez tą notkę zainteresowałam się tymi szelkami. I mi się one podobają i cena bardzo fajna.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to się cieszymy, że recenzja się przydała :)

      Usuń
  4. Dzięki za recenzję! Bardzo przydatna, chyba się na nie skuszę :))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dostałem ten model jako podstawowe ubranie psa adopciaka. Trochę spanachane (te nici z osnowy wyglądają jak kocie pazury!) ale na razie na szczeniaka nie ma nic lepszego. Kiedy psica podrośnie docelowo, także kupię ten model - choćby wystarczyły na rok, dwa - przy takiej cenie można sobie pozwolić! Szukałem o nich opinii i cieszę się, że inni internauci potwierdzają ich funkcjonalną jakość!

    OdpowiedzUsuń